Szłyśmy chodnikiem a Mała skakała od kałuży do kałuży śmiejąc się przy tym w głos. Idziemy już tak dłuższą chwilę, gdy nagle za moimi plecami słyszę.
-jak Pani może pozwolić dziecku na takie bezkarne taplanie się w kałużach, a potem dostanie zapalenia płuc , kataru i będzie Pani z nią leżeć w szpitalu, przez własną nieodpowiedzialność!!!
Odwracam się i spokojnym tonem starając się nie wybuchnąć odpowiadam :
- Droga Pani , to moje dziecko i moja sprawa czy biega w kaloszach po kałużach czy też nie. Jej katar i zapalenie płuc będzie moim zmartwieniem, jeśli rzeczywiście się go nabawi. Ale dziękuję za Pani troskę.Po za tym moja córka kocha deszcz.
Mówię spokojnie, po czym odwracam się i próbuję iść dalej. Gdy ta kobieta już ze wściekłością w oczach , krzyczy do mnie :
- co ma znaczyć kocha deszcz, te dzieci to rodzicom na głowę wejdą , zamiast krzyknąć powiedzieć że nie ,to po kałużach pozwalają biegać.Do czego ten świat zmierza , żeby trzy latka rządziła rodzicami.
Wzruszyłam tylko ramionami, złapałam Małą za rękę i nie wypowiadając już ani słowa poszłyśmy przed siebie. Nie wiem czemu ta kobieta tak na mnie naskoczyła może miała zły dzień albo może sama jako dziecko lubiła chodzić po kałużach a rodzice jej nie pozwalali. Ja nie zamierzam odbierać dziecku radości jakie sprawia mu bieganie po kałużach.