Wpatrywanie się w kręcący się spinner ma odstresować , działać relaksująco i nieść pomoc wszystkim, którzy mają mieć problem z koncentracją. Podobno ma być polecany przez psychologów dla nadpobudliwych dzieci z ADHD. W internecie można nawet znaleźć informacje potwierdzające, że mały przedmiot ma pomagać, np. nałogowym palaczom w rzuceniu palenia. Cena takiej zabawki waha się od 9 do nawet 50 złotych. W niektórych szkołach w USA i Wielkiej Brytanii wprowadzono oficjalny zakaz przynoszenia do szkół tej zabawki. Zafascynowane nią dzieci zamiast się uczyć, wolały poświęcać czas na zabawę.
Jeśli nawet wypuszczenie w świat informacji o rzekomym prozdrowotnym działaniu Fidget spinnera było tylko sprytnym chwytem marketingowym. To okazało się to na tyle skuteczne że mały wirujący krążek może stać się zabawkowym hitem 2017 roku. Na pewno stał się tegorocznym przebojem Dnia Dziecka.
Gdyby nie koleżanki z pracy, które mają synów, wogole nie wiedziałabym o istnieniu czegoś takiego jak fidget spinner. Mnie nie kręci, ale faktycznie wśród dzieciaków zapanował szał podobnych do tego, który panował za czasów mojego dzieciństwa na np. jojo ;)
OdpowiedzUsuńA mnie to już męczy. Co chwila nowość. Dzieci są zachwycone, ale my rodzice już mniej. Bo mam wrażenie, ba jestem pewna, że za moment moje 10 letnie dziecko też przyjdzie prosić o taki gadżecik. Na szczęście starszy zdaje sobie sprawę, że mu to nie potrzebne.
OdpowiedzUsuńJa bym o nim nie wiedziała gdyby nie mój 10 latek który oniczym innym nie mówił.
Usuńooo ciekawe, nie wiedziałam nawet że istnieje taka zabawka!
OdpowiedzUsuńDo mnie przemawia wyłącznie porównanie do łożysk tworzących efekt żyroskopu :) Spodziewałam się znowu jakiegoś różowego, megakolorowego gadżetu, a tu nie. Takie "cóś", co i by u mnie w garażu mogło sobie leżeć ;) No proszę, jednak można dziś sprzedać coś bez pięknego opakowania... Ach ci marketingowcy.
OdpowiedzUsuńMój 12-sto letni syn w tym roku wraz z grupą wygrał taki konkurs Odyseja Umysłu i pojechali na finał do USA. Jego brat, czyli mój drugi (a właściwie pierwszy, bo starszy) syn poprosił go, aby przywiózł mu z tej Ameryki właśnie tą zabawkę...wówczas nie było jej jeszcze w Polsce. Przywiózł 3...i wiesz, żałowałam, że nie więcej, bo taka jest fajna :-) Dobrze, że już do nas dotarła. A te zakazy w szkołach. Jak wszystko, co nowe - pociąga dzieci bezgranicznie. Znudzi się, to przestaną zakazywać, i zaczną coś innego, co będzie na topie.
OdpowiedzUsuń