piątek, 9 czerwca 2017

Mamo w czerwonych szpileczkach.

Mamo która byłaś w minioną niedzielę na placu zabaw, ze swoją śliczną córeczką. Stałaś przy huśtawce na której beztrosko huśtało się Twoje dziecko. Miałaś czerwone szpileczki i ubrana byłaś  jak na imprezę roku. W dłoni trzymałaś telefon komórkowy , rozmawiałaś przez zestaw słuchawkowy. Gdybyś była mniej zajęta rozmową z koleżanką czy z kim Ty tam prowadziłaś tak wyczerpującą rozmowę. Usłyszałabyś to co ja.


 "Mamusiu chcę zejść, mamusiu pomóż mi..."

 Tak wołała Cię Twoja córka, która próbowała wydostać się z bujającej się huśtawki.
W pewnym momencie dziewczynka , szarpneła Cię za rękę. W tej chwili nie wierzyłam w to co usłyszałam, w słowa które skierowałaś do dziecka , swojego dziecka które potrzebowało Twojej pomocy.



 " Dziecko zdecyduj się, albo chcesz się huśtać albo bawić !!! Nie jestem Twoją służącą!!!.

 Na zawsze w pamięci zostaną mi , zaszklone od łez oczy Twojej córki. Które patrzyły na Ciebie ze smutkiem i bezradnością. Ja patrzyłam na Ciebie ze wściekłością chcąc Ci powiedzieć co myślę o Twoich słowach. Bo przyszłaś tu dla dziecka nie ono dla Ciebie. Wystarczyło na chwilę oderwać się od rozmowy lub nawet nie odrywając się pomóc córce zejść z huśtawki. Nie zwróciłaś nawet uwagi że wszyscy inni rodzice w tym ja , będący na placu zabaw patrzyli właśnie w Twoim kierunku. Ty po wypowiedzeniu tych słów do córki, wróciłaś jak gdyby nigdy nic do rozmowy przez telefon. 

Mam nadzieję że już więcej się nie spotkamy. Nie pozdrawiam , mama którą tak mierzyłaś bo była w dresach.



8 komentarzy:

  1. W dzisiejszych czasach wielu rodziców na spacerze patrzy tylko w telefon, szkoda bo czas szybko leci i nikt nie zwróci im wspólnej zabawy z maluszkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, co mam napisać. Nie lubię takich sytuacji, ale nie lubię też, gdy jedni rodzice komentują drugich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem każdy ma prawo do własnego życia i decyzji ale szkoda mi było tej dziewczynki

      Usuń
  3. Nieciekawa sytuacja... I zupełnie nie wiem, co mogę napisać więcej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie że się czepiam, ale może nie przyszła dla dziecka, tylko np. rozchodzić buty. ;) Mnie byłoby żal zakładać szpilek na plac zabaw. A na poważnie to ja już tak nie oceniam. Może akurat trafiły na plac zabaw przypadkiem, np. czekając w kolejce w przychodni. Miałam taki czas, że mąż pracował po 12 godzin. Byłam przemęczona i czasami było widać moje zdenerwowanie i zmęczenie, kiedy odzywałam się do dzieci. Dzisiaj wiem, jak to mogło wyglądać z boku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niefajna sytuacja i nic dziwnego, że zwróciła Twoją uwagę.
    Ja jednak jestem daleka od osądzania. Niemal każda mama chce być idealna w tej roli, ale nie oszukujmy się: bywamy zmęczone (wyczerpane?), zdenerwowane, zawiedzione, bezsilne i te emocje często przekładają się właśnie na takie niefajne zachowania. Oczywiście dziecko nie może być ofiarą humorów rodzica, ale naprawdę - jest tutaj ktoś, komu się to w 100% udaje? Kto nigdy się nie zdenerwował albo nie odezwał tak, że później tego żałował?

    Pozdrawiam ciepło i życzę dużo cierpliwości, wytrwałości i codziennej radości wszystkim rodzicom.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozumiem, że jesteś wzburzona, też ta sytuacja by mnie zasmuciła, ale nazuczyłam się na podstawie jednej historii nie oceniać matek. Każda ma prawo mieć cięższy dzień, to normalne. Oby to był pojedyńczy wybryk.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech...
    Wczoraj byłam świadkiem płaczu niemowlaka (w głębokim wózku) w ciucholandzie. Mamuśka wertowała kolejne wieszaki, a dziecko płakało i płakało. Matka powiedziała: "No zaraz, zaraz" i nie przestała oglądać ciuchów. PO dłuższej chwili skończyła, pohuśtała wózkiem i gniewnym głosem powiedziała: "Z tobą nie można nigdzie pójść!"
    Zastanawiałam się, czy czegoś jej nie powiedzieć...

    OdpowiedzUsuń

Zostań dawcą , uratuj życie